Lyrics

Kiedyś dnia pięknego do wsi Borkowice na Ośle zajechał Stachu co chciał dmuchać w cyce.
A że wjechał właśnie na Borkowice to chciał zajebać Beacie w cyc Beata pyta Stachu tyś majster a on jej pokazał w net swój wihajster,
Zaklika za płotu zerka zmartwiona jak siąść na stacha gdyż ja już żona a męża zakilka ma fenomena wichajster po kolana i woli Edzia.
Znika Bożenka z domu zmartwiona a Wacek na chuja zakłada kondona. Wacku co żeś ze stachem odjebał Beata mówi że ty i on pedał.
Ja się z tobą poerdolić chciałam a ty wybrałeś stacha pedała

Wieś to jest dziwna i dzieją się cuda może i gwizdakowi się uda że pozna kobiete co zwie się Karina i wyda na świat mu jedynego syna
Wojciech go nazwa chyba od dziadka
Co kurwa go męczy codziennie padaczka
Bo choć on nauczać w szkole potrafi to lubi se golnąć nawet i w pracy
A pampers brał przykład ze swego taty i nawet do szkoły se jeździł pijany
Lecz gdy pod tablicą wyciągnął kutasa to Kapła się Czesia że pora już zmiatać no i wyjebali Gucia ze szkoły bo chujem chciał pisać po tablicy wzory
Nie koniec tu cudów bo jest jeszcze jojo
Co chujem swym bije Teresę w czoło
I dobrze że tata i brat baca knur
Zrobili mu łebków chyba ze dwóch
A obok nich mieszka tuptuś włóczęga
Co w nosie ma zawsze białego węża
A niedaleko od niego jest maja
Co kiedyś lizała korkowi jaja
Zobaczył to wszystko Zbyszek Kujawa i kazał Patrykowi dzwonić do saka
A sako poleciał wnet do sołtysa
A Majka trzymała od korka penisa
Zazdrosny był chyba i chuj go strzela
Że jego kuzynka żre jaja cwela
A zaraz po chwili się okazało że Majka nie z korkiem tylko z tą fają co cała wioska z niej się naśmiewa a Damian szlachetko zwie się ten kolega i koniec na dziś już tych opowieści a Stachu na strychu dalej Wacka pieści