Lyrics

Szymon to rolnik, nienawidzi zwierząt,
Jak widzi krowę, to szuka narzędzia.
Mleko za złoty pięćdziesiąt? Za tanio,
Chce złoty sześćdziesiąt – bo mu chuj stanął.
Z żoną przyjeżdża, by ją „przytulić”,
A po flaszce? Plecami ją muli.

Asia się jara jak dziwka na jarmarku,
Najpierw chciała chajsik, ale siedzi w oborniku parku.
O siedemnastej już kury zagania,
O dziewiętnastej każe spać – jak mama z karania.
Operatorów kocha, bo nie lubi tyrki,
Po piwku beknie: „Dampc by mnną zerżnął”,
A Szymon zza wozu: „Ej, ja też bym to wyrżnął!”
Monika – producentka z grzywką na wkurwie,
Jak się najebie, to robi się mądrzejsza w bzdurze.
Paweł coś powie? Ona mu odbiera zasługi,
Bo jej ego to czołg – na pełnej usługi.
Przeprosiny? Zapomnij – Pawcio się zesra,
Pierze ci mózg: „Podnieś nogę, w lewo, w prawo”,
Ale w głowie ma chaos – jak chlanie z Warszawą.
Słodka laleczka, a w środku aferka,
OnlyFans? “Nie, chyba że za beczkę Jacka.”
Kręci Kozłem, a potem go gasi,
I wszyscy ją kochają – choć wnerwia ich strasznie.

Kinga to kinia, co gwizda toporkiem,
Zabiła jelonka, z uśmiechem i workiem.
Teraz by psa zabiła, albo człowieka,
Bo granica już pękła – agresja ją czeka.
Na początku – niewinna, słodziutka lalka,
Paweł się nabrał – i puścił bąka.
Kinga jak Dexter, w spódnicy z krwi,
Gada: „Zróbmy konkurencję, co trwa z pięć dni!Brzydzi się zwierząt, nie czuje żalu,
Jej miłość to noże, łańcuch i

Koziol – łysy w czapce, tatuaże na karku,
Wypije drinka i kończy na szlaku.
OnlyFans z Monią? On już gotowy,
Ale ona: „Zamknij pizdę, jesteś zbyt chudy!”
Operator zjebany, time-lapsy mu lecą,
A Koziol w dresie marzy, że ją w końcu wciśnie.
Na Monice jedzie, jak po masle na świętach,
Ale bez niej zbiera śledzie, w dresach z zakrętach.

Paweł? Arencjusz? Za mało powiedziane,
On chce prowadzić – jakby był Janem.
Chwali się dupą, co Land Rovera ma,
Bo jak pała mu stoi – to idzie spać.
Najebany wiecznie, chwali się kasą,
Ale w oczach dziewczyny to pizda z kiełbasą.
Eklerek do ryja, maluje obrazy,
Z palą na sztorc – lecz bez.
Chce mieć dziewczynę, ale sam nie ogarnia,
Jak dziewczynka z zapałkami – tylko bardziej z garka.


To jest farma, a my to bydło,
Każdy tu chory, nikt nie jest przytom.
Tu się śpi o siódmej, tu się krowy bije,
A jak ktoś pierdnie – to go Monia wyje.
Jest tu Kinga, co tnie jak skalpel,
I Koziol, co marzy o Moni w pampers.
Szymon doi, Asia śpi,
Paweł maluje pałę i żre kiełbaski!
🎵